KORONAWIRUS NA PRZYKŁADZIE ….. WIRUSA GRYPY

„ Nie można stać się kimś innym, pozostając tym kim się było”

Dziś kilka wniosków po zamieszczeniu wpisu o koronawirusie.

Kilkadziesiąt tysięcy osób odwiedziło bloga z tym i innymi wpisami, a reakcja była różna. Wiąże się to też z odejściem od grup medycznych, dlatego że dalsze udostępnianie treści na f-k, dociera do ludzi całkowicie nieświadomych, nie mających wiedzy i istnieniu zależności medycznych, jak działa biologia.

O to pretensji nikt nie ma, każdy wybiera swoją drogą i nie mam zamiaru nikogo przekonywać, tym bardziej że nic to nie da, bo tylko sam sobie możesz pomóc.

Pierwsza grupa osób komentujących, to ludzie całkowicie na nie, że to bzdury, wirusy nas zabiją, nie ma odwrotu, jak piszą w mediach to tak jest, trzeba chodzić w maskach, się szczepić i przeczekać to, chować się w piwnicy, to może mi się uda.

Druga grupa, to osoby już bardziej analizujące temat, może i coś jest na rzeczy? Słyszą o innych terapiach, uzdrawianiach, nie do końca wierzą mediom, są na rozdrożu, chcieli by, ale się boją. Też żyją w strachu, ale już bardziej świadomiej myślą, szukają rozwiązań, nie są tak bezrefleksyjni jak pierwsza grupa. Oni mają większe szanse na przeżycie w ogóle – abstrahując od ataków mikrocząstek na nas.

Najmniej liczną grupą są osoby myślące jak ja i co o tym piszę. Tutaj nie wystarczy wpis gdzieś tam, czy uczestnictwo w jakiejś grupie, która zajmuje się nową medycyną. Tutaj potrzeba pewnego uwolnienia się od zakorzenionych schematów myślowych od lat, zdjęcia odpowiedzialności od innych ludzi, a wzięcia jej na swoje bary, byś mógł nie być zależnym od innych. Krótko mówiąc wyjście spoza swojej strefy komfortu, a to nie jest łatwe, powoduje strach, ból, wątpliwości, ale w ostatecznym rachunku, wznosimy się ponad to medyczne szambo i jesteśmy kowalem swojego losu.

Pierwszy akapit właśnie o tym mówi, dopóki nie staniesz się kimś innym, dopóty będziesz żonglował swoim życiem jak w rosyjskiej ruletce – wygram czy przegram, dopadnie mnie czy nie. Lepiej mieć życie w swoich rękach, a nie grać w czerwone czy czarne, licząc na szczęśliwy traf – tylko co to za życie…..

Teraz grypa, oczywiście nie ma czegoś takiego jak wirus grypy czy cokolwiek fruwającego w powietrzu, czym nas straszą. Przyczyną każdej jednostki „ chorobowej”, konfliktu, jest zderzenie emocji, coś co jest dla nas nie do przyjęcia, coś z czym nie potrafimy funkcjonować, z czymś się pogodzić.

Konflikt nie istnieje sam dla siebie, zawsze zawiera psychiczną, czy emocjonalną zawartość, a od ciężaru tych emocji zależy, czy dostaniemy kataru, czy raka np. piersi. Już tu obaliliśmy pierwszy mit o złożoności, skomplikowalności chorób. Waga emocji równa się wielkości konfliktu.

Grypa jest cięższym stanem przeziębienia, gdyż dochodzi temperatura, osłabienie, bóle mięśni, bóle głowy, a są dwa typy konfliktu powodującego grypę:

– pierwszy, coś mi się nie podoba, coś mi tu śmierdzi, miałem złe przeczucia, w aktywnym okresie błona śluzowa nosa wrzodzieje a objawy „ chorobowe” odczuwamy w fazie naprawczej, po ustąpieniu sytuacji stresowej po kilku dniach.

– jeżeli dana osoba już dawno zauważyła, że gdy nadchodzi zimno, plucha jesienna, to odczuwa katar, objawy grypy, złe samopoczucie, to w tej osobie wytworzy się fałszywe przekonanie, że ma grypę, bo jest taka pogoda i wszyscy mówią, że jest sezon grypowy. Jak teraz dodamy do tego wszystkie złe informacje ze świata, że jest epidemia, to jest to taka iskra  zapalna dla organizmu, że natychmiast na to zareagujemy. Duże znaczenie ma tu autosugestia, wpadamy w te objawy wiedząc że i tak nas to czeka, a podkręcając temat jakiegoś koronawirusa, czy H15NH3 …. coś tam, potęgujemy to wykładniczo. Masa konfliktowa narasta skokowo w postępie geometrycznym i łatwo się można unicestwić.

Grzyby bakterie, wirusy oczywiście istnieją, ale są naszymi symbiontami, żyją z nami w symbiozie, wchodzą do gry na sygnał naszego mózgu, by wyczyścić organizm z niepotrzebnych już substancji, że rozkład optymalny następuje w środowisku wodnym, stąd opuchlizny, gorączka i bóle.

Pamiętajmy wszystkie odczuwane fizyczne objawy, to faza naprawcza, gdzie pozbywamy się niepotrzebnie przyrośniętych tkanek, lub następuje uzupełnienie ubytków, a temu towarzyszy, z w/w objawami. Ale to zawsze jest już z góry i umrzeć możemy tylko przy kumulacji konfliktów, jeżeli dochodzą inne i jesteśmy nadmiernie osłabieni, a powoduje to odbiałczenie, czyli kacheksje, inaczej wyniszczenie organizmu.  

Naprawdę nie tak łatwo jest umrzeć, trzeba się dobrze postarać, biologia zawsze chce żebyś żył….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *