Ostatnim Biologicznym Prawem, stanowiącym podsumę wszystkich czterech wcześniejszych, zawartych i opisanych w ośmiu częściach niniejszego blogu, jest Prawo Biologicznego Sensu. Można by rzec, że z tych czterech praw wyłoniło się piąte, stanowiące kwintesencję zachowań biologii. Natura jest nastawiona na przetrwanie i zmiany tak zwane chorobowe, jak to przedstawia dzisiejsza medycyna szkolna, nie występują po to, by nas zabić, tylko wspomóc w sytuacjach stresowych, jako dopasowanie do zaistniałych problemów życiowych.
Ważne jest to, że zmiany pochodzące z zatruć, nieprawidłowego odżywiania, napromieniowania, urazów i wypadków, są nie biologiczne, bo natura nie ma na to wpływu i sensowne programy ratunkowe tu nie działają. Trudno przecież uznać, jak ktoś naszprycuje się dopalaczami, a wątroba ledwo zipie,
że jest to zachowanie biologiczne. Za wyjątkiem tych powyższych czynników, wszelkie zmiany w naszym organizmie, powstają z poziomu psychiki, gdzie poprzez mózg, oddziaływują na narządy w postaci ubytków, lub przyrostów tkanki.
Doktor Hamer początkowo określał, że te prawa dotyczą zmian rakowych, ale okazuje się, że wszystko począwszy od kataru, alergii, cukrzycy, pogorszenia wzroku czy słuchu, do poważnych guzów, dotyczy zmian naturalnych i różnica jest tylko w stopniu intensywności konfliktu i czasu jego trwania. Trzecią składową można dodać strach, który aktywujemy u siebie na skutek diagnoz lekarskich, które aktywują zabójcze przerzuty. Pisałem o tym wielokrotnie i tu nie będę się powtarzał.
„ Choroba” w ścisłym pojęciu tego słowa nie istnieje, istnieją tylko sensowne inteligentne zmiany.
Tak można podsumować te 5 Biologicznych Praw Natury.
Natura chce, być żył …………..
Panie Marku pewnie to juz bylo gdzies kiedys poruszane w kwestii germanskiej, ale czasami zastanawiam sie jak to jest, ze kilkadziesiąt lat temu nie bylo tyle raków ani u starszych ani u mlodych ludzi. Pewnie napisze Pan, ze wtedy nie bylo tego pędu, ze ludzie żyli luźniej. Ale przecież nie zawsze i nie dla kazdego. Biedota byla zawsze biedna a nie slyszalo sie zeby co drugi mial jakiegos raka. Zreszta przeciez emocje i konflikty towarzyszyly ludziom od zawsze, jesli nie w kwestiach finansowych to w zwiazkach partnerskich, z dziecmi, rodzicami itp itd… Dlaczego wiec teraz od jakiegos czasu raki i inne choroby przewlekle staly sie taka plaga?
Urodzilam sie w roku 1981 i niezmiernie rzadko slyszalo sie o tym ze kolezanki rodzic czy sasiad ma raka. A teraz to prawie wszyscy maja.
Moze przez ta wszechobecna propagande w mediach. Czlowiek otwiera google a tam ze rak tego i tego zbiera żniwo. I strach gotowy. Kiedys sie o tym prawie w ogole nie mowilo..