RAK TO NIE WYROK

Rak trzustki,

Rak żołądka,

Rak tarczycy,

Rak kości,

Rak wątroby,

Białaczka,

Reumatoidalne zapalenie stawów,

Cysta jajnika,

Gościec postępujący,

Czerniak złośliwy,

Guz mózgu,

Guz prostaty,

Nowotwór piersi,

Rak szyjki macicy, HPV,

Brzmi ostro?, wymieniam te nazwy, które brzmią tak groźnie, na samą myśl o nich, niektórym robi się niedobrze. Na pewno kilka osób dało sobie spokój z dalszym czytaniem tego wpisu……..

Mógłbym pewnie jeszcze na gorąco wypisać sto pozycji, bo medycyna szkolna  wymyśliła pewnie z tysiąc nowotworów. Muszą coś robić w katedrach, rozwijać się jak każda firma, więc wymyślają dalsze choroby, łącza je w grupy, nazywając zespołami. A człowiek pogubiony w tym wszystkim, co może zrobić? Modlić się, by nie trafiła go diagnoza. A o to nie trudno, przecież wymyślają tak zwaną profilaktykę w poszukiwaniu zmian i ludzie się nabierają na to, np. mammobusy, prześwietlenia itp. Nikt kto wpadnie w te sidła i dostanie informację w stylu – rzeczywiście coś tam jest, trzeba to obserwować, zróbmy dodatkowe badania ……. raczej nie wychodzi żywy w perspektywie roku, czy dwóch. Nie znając mechanizmów praw natury, jak to działa, osobnik jest bez szans w  „ walce „ z samym sobą, bo przecież jak piszą i podają, z rakiem trzeba walczyć z całych sił.  Jak wyjdziemy ze świadomości szansy, a nie zagrożenia, zrozumiemy, że natura nie czyha na nasze zdrowie, czy życie. Jest wręcz wprost przeciwnie.

Ale wracając do tych guzów wymienionych na początku, prawda jest taka, że na 95 % zmian, nie da się umrzeć, po prostu nie. Jak guz jajnika, wielkości pięciu milimetrów może nas zabić? Zastanów się, to cykająca bomba, która w nas wybucha ? może ma w sobie arszenik, dlatego umieramy? No nie. To jak pół pestki od wiśni, może zgładzić zdrowy, 70 kilogramowy organizm – coś tu nie jest halo, czujesz to, ale się boisz prawda? Boisz się zbadać sedno sprawy – istotę, o którym pisałem ostatnio, a materiały są dostępne, na to cenzury nie ma jeszcze, tylko potrzeba trochę pracy własnej i wysiłku.

Jak to się mówi, wyjście poza swoją strefę komfortu.

Powiem, choć pewnie o tym już było, że z tych tysiąca nowotworów, którymi nas straszą, tak naprawdę funkcjonują trzy zmiany, dlatego że tkanki pochodzą od tylko trzech listków zarodkowych, więc mechanika w każdym z tych trzech jest identyczna. Czyli jak mamy na przykład raka tarczycy, wątroby, migdałka, żołądka, trzustki, jelita, nerki, okrężnicy, prostaty, to jest to taka sama zmiana w postaci przyrostu komórek, w sytuacji, które wspomagają nas w postaci zwiększenia produkcji danej substancji – czasowo. W ramach jednego listka zarodkowego, jednej tkanki. Więc to tylko jeden guz endodermalny z setki, w ramach tej tkanki, działający identycznie. Różnić się może wielkością, bo przecież są większe i mniejsze narządy – migdałek a wątroba, to jasne?

W tym momencie, wystarczy powiedzieć człowiekowi, że to nie nowotwór, tylko zmiana  sensowna, potrzebna nam nie do zagłady, tylko to szansa na powrót do normalności.

Więc dlaczego umieramy od tych prostych zmian? Dziś nie czas o tym pisać, zresztą cały czas blog kręci się wokół tych tematów, to dalsze zmiany jatrogenne na skutek diagnoz, plus strach, plus przeświadczenie, plus nawyki, plus wiedza plemienna, plus dogmaty, plus wiara w półboga w białym kitlu.

To wszystko dlatego, że nasza medycyna konwencjonalna, strasznie pogmatwała te wszystkie przypadki, do granic logiki. Myślą, że jak wymyślą jeszcze dwieście nowych guzów, to sytuacja się poprawi, poprzez danie przyzwolenia na coraz bardziej zaopatrzone pracownie i sale onkologiczne, jak też wymyślne medykamenty, sprzęt do naświetlania itp. Dochodzi do absurdów, gdyż grube miliardy z naszych pieniędzy idą, na tak zwaną profilaktykę, czy leczenie, które nie działa, a umieralność i tak rośnie.

Bo to właściwie jest zabijanie w majestacie prawa, a nie leczenie.

Nasuwa się pytanie, po co to wszystko i komu ma służyć. Proszę wziąć sobie statystyki GUS z lat np. 70 tych i obecnie i porównać ilość zgonów na nowotwory. Wnioski – to nie ma sensu, tak to nie działa, wiec jeżeli to nie ma sensu, więc to wszystko służy po to, wy wyciągać pieniądze i bogacić kartele medyczne i pewne grupy zawodowe też.

Co możemy z tym zrobić by przeżyć? Niewiele, albo tak wiele, przecież z machiną nie wygrasz, możesz tylko zrozumieć mechanizmy biologii, jak działa Matka Natura i dopasować się do tego, a zmiany, diagnozy będą Tobie nie straszne, bo zrozumiesz takie proste słowo ISTOTA.

Jak doczytałeś ten wpis do końca, to następnym razem opisze prosty mechanizm umierania na jakiś nowotwór, np. jajnika, albo żołądka – jest to obojętne, bo zmiany działają tak samo.

A może zrobię dwa wpisy, guzy endodermalne i ektodermalne, pomyślę, co będzie łatwiej przyswajalne, bo nie w tym rzecz, by to komplikować.

1 myśl na “RAK TO NIE WYROK

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *