Ciągle spotykam się z największym problemem w rozróżnieniu zadań, które wirusy mają do wykonania.
- Ci co traktują je w kategoriach wroga, którego trzeba zniszczyć wszelkimi sposobami, mają to co mają, życie w strachu, czekanie na wyrok i walkę z wirusami, koronawirusami, świńska grypa, ebola itp. Są one tylko informacją w waszych głowach, bo na pewno nie fruwają w powietrzu i na skutek obawy o życie, strachu z przerażeniem, obawa o rewir, dostajemy objawów grypowych, a dla większej paniki potęguje się to nazewnictwo. I niestety jak widać to działa.
- Ci co rozumieją i żyją z germańska, wiedzą że wirusy i inne symbionty żyją w zgodzie z naturą i nami i jak się pojawiają, to biorą udział w regeneracji organizmu po przebytych konfliktach, są armią własnych żołnierzy, która jest wysyłana przez mózg w obszar dotknięty ubytkiem czy atrofią. Często występuje stan zapalny, gorączka, poty nocne, słabość, nawet wtedy możemy mieć grypę, ale co z tego. Wracamy już do stanu normotonii z uśmiechem na ustach.
- To są właśnie te dwa odrębne stany – stany świadomości, tylko to oznacza życie lub śmierć.