TERAPIA W GERMAŃSKIEJ

Terapia według nazewnictwa, jest kuracją obejmującą świadczenie zdrowotne, udzielone celem przywrócenia równowagi organizmu dotkniętego chorobą. Tu już jest pierwszy dysonans, gdyż według 5 Praw Natury, tak zwana choroba, jest procesem zdrowienia organizmu, fazą naprawczą, regeneracją, zdrowieniem i przywracać coś sztucznie do równowagi, co Matka Natura naturalnie powraca, jest nie porozumieniem, jest ingerencją w te prawa. Głównym działaniem medycyny akademickiej, jest jednostronna napaść na narząd, w postaci tabletki, lub skalpela, po drodze jest chemia, naświetlanie itp.  Działanie jedno filarowe narządowe, bez czynników takich jak mózg, czy duch, emocje, odczucia.

Widzimy więc, że tu działanie jest proste, konkretna diagnoza i ciach, a że problemy trwają latami, czy się odnawiają, kogo to obchodzi. Trzyma się takiego pacjenta za gardło latami, czerpiąc tak zwane pożytki z niego, co to znaczy, pewnie każdy rozumie, jest to drenowanie kieszeni jego i nas wszystkich ( NFZ )

Oczywiście nie mam tu na myśli wypadków, zatruć, napromieniowania, czy złego odżywiania, tu wchodzi medycyna ratunkowa i naprawdę jest w tym dobra.

Teraz jak podejść do terapii w germańskiej, czy biologicznej naturalnej obronie organizmu,  gdzie ilość czynników wpływających na stan osobnika jest bardzo duża, musimy opierać się o psychologię, filozofię, analizę życia, nawet znaczenia ma kot czy pies. Bo tu dochodzą pozostałe dwa filary, takie jak praca mózgu i umysł (duch ), od których zależy, czy narząd „ ma zachorować, czy nie” I jak nawet zachoruje, to nic nie da oddziaływanie na ten narząd, bo to jest doraźne działanie. Problem za chwile powróci z tymi samymi objawami, gdy nie usuniemy jego przyczyny. A przyczyna jest wewnątrz nas, poprzez emocje umysł działa na mózg, o on te uczucia materializuje w postaci zmian na narządach. Dlatego jak napisałem, nawet utrata ulubionego zwierzęcia, może doprowadzić do bardzo poważnych następstw, np. raka jajnika- każdy zdaje sobie sprawę, jak jest to poważne, choć biologicznie to nic nie naturalnego.

Dlatego dokładając te dwa filary, już mamy trzy, z których składa się cały proces chorobowy i aby to rozwikłać, należy wziąć pod uwagę dużo więcej następujących czynników:

– jak emocjonalna jest,

– jaką ma wiedze na temat chorób,

– jaką ma wiedze  na temat programowania,

– jaka ma wiedze na temat medycznych grup interesów,

– jak jest odporna na stres,

– czy wierzy w przerzuty,

– czy wierzy w kwestie dziedziczności chorób,

– co robi obecnie, by sobie pomóc,

– jak jest podatna na głos środowiska,

Głównym celem terapii, jest odnalezienie konfliktu, bo bez niego, trudno ją będzie rozpocząć , ale równie ważną rzeczą, jest uspokojenie i uświadomienie pacjenta jak działa biologia, jakie są szanse i zagrożenia. Ważne jest to, w jakiej fazie znajduje się pacjent, czy się boi, czy jest gotów do przeprogramowania swojej psychiki i wejścia na wyższy poziom świadomości. Jest to warunek konieczny i niezbędny według mnie, by terapia przyniosła skutek.

Działania powinny przebiegać wielotorowo w takich obszarach jak

– wywiad lekarski,

– diagnostyka narządowa,

–  określenie chorej tkanki,

– znalezienie konfliktu dla chorej tkanki,

– znalezienie konfliktu w życiu pacjenta,

– rozwiązanie konfliktu,

Najpierw należy przybliżyć germańską i sposób jej myślenia, że każdy objaw ma swoje biologiczne znaczenie i określoną przyczynę, którą należy zidentyfikować i zdiagnozować, nie ma tu niczego co możemy nazwać złośliwego, a o sensownym uporaniu się organizmu z sytuacją stresową, czy awaryjną.

Potem trzeba metodycznie kolejno analizować powyższe punkty, by terapia przyniosła skutek. Nigdy nie wiemy czym ona się skończy, czy pacjent nie pęknie pod wpływem różnych czynników, czy informacji, nie powróci do tradycyjnej medycyny szkolnej. Znam taki przypadek, gdzie kobiecie postawiono diagnozę raka trzustki i dano 3 miesiące życia, potem przy dalszej diagnostyce stwierdzono, że to jednak nie to, że nic tam nie ma. Wiec osoba ta mówi, mam to w nosie, nic mi nie jest, ale podświadomość nie jest tego pewna, lata programowania robią swoje. Trzeba się zbadać jeszcze raz i teraz już mówią, że coś jednak widać, że trzeba to obserwować i diagnozować. I ta osoba pęka, kończy współpracę na etapie szpitala miejskiego i jedzie do profesora do warszawy. Tak, będą ją cisnąć aż wprogramują ją w młyńskie koło zależności, raczej uzależnienia od znanej wszystkim formy leczenia.

Terapia bez terapii, działanie li tylko narządowe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *