Z PRAKTYKI MEDYCYNY GERMAŃSKIEJ – ANALIZA PRZYPADKU- RAK TRZUSTKI, cz. 1

Niedawno jeszcze przed końcem roku, otrzymałem informacje o znajomej, u której zdiagnozowano raka trzustki. Tylko tyle i aż tyle.

Oczywiście za tym poszła informacja, że z tym schorzeniem można przeżyć  sześć miesięcy, fajna informacja od lekarza diagnosty, który to stwierdził jedynie badaniem USG.

Jak zareaguje osoba, która nie posiada wiedzy biologicznej tej prawdziwej, tylko jest całe życie zaprogramowana medycyną szkolną, gdzie autorytet w białym fartuchu stwierdza autorytatywnie co i jak. Oczywiście pada blady strach, łzy, załamanie, widmo śmierci. Kolejne pytania pacjenta do lekarza, co dalej? Więc standardowa odpowiedź, trzeba pogłębić diagnostykę, czyli odsyłanie do innych gabinetów, typu tomograf, dodatkowe badania, konsultacje.

Nie muszę dodawać, że taka sytuacja wiążę się z pojawieniem się kolejnych ognisk aktywnych, związanych z diagnozą, na przykład strach przed śmiercią i guza gruczołowego płuc, granicy gniazda, utraty własnej wartości, zmian w drogach oddechowych i aparacie kostnym. Te dodatkowe pojawiające się ogniska w fazie aktywnej, nazywane są przerzutami, ale my wiemy że to tak nie działa, nie ma czegoś takiego, jak wędrujące komórki rakowe po organizmie i zagnieżdżanie się gdzieś tam. To tak nie działa, ale na pewno działają dodatkowe zmiany, na skutek diagnoz i strachu przed tym, co nas czeka.

Słowem, sama informacja że to rak trzustki nic nie oznacza, dlatego że taki guz może być dwukierunkowy. Po pierwsze guz gruczołowy pochodzący z endodermy, który charakteryzuje się przyrostem tkanek na skutek konfliktu „głodu”.

Drugi guz, dotyczący przewodów odprowadzających, z tkanki ektodermalnej, charakteryzujący się ubytkiem, atrofią tkanek. Tu nie ma przyrostów, powstaje wskutek konfliktu złości. Więc całkiem inne zmiany, inny konflikt i inne objawy. Tu już widać manipulacje, przekazuje się informację nie umocowaną w żadnych ramach. Może ich nie mają?

Nawet nie wiem czego dotyczy ta diagnoza.

Co zrobi ta osoba? bez wiedzy biologicznej trudno będzie jej się pozbyć strachu, pewnie będzie brnąć dalej poprzez gabinety lekarskie, co skończy się zaraz chemią, naświetlaniem, szpitalem itp.

Jeżeli lekarz zachowałby się inaczej, w stylu: widzę tu lekką zmianę na trzustce, widocznie Pani się mocno czymś stresuje, w tym przypadku to konflikt głodu, finansów, kredytów, zagrożenia egzystencji. Na szczęście umysł za Panią podejmuje decyzje i kompensuje te negatywne uczucia do momentu rozwiązania tej sytuacji stresowej. Trzeba zrobić to i to, a będzie tak i tak. W takim przypadku pacjent wychodzi uspokojony, a nie zrozpaczony, widać różnicę?

 Z jakiegoś powodu ówczesna medycyna tak nie postępuje – dlaczego? każdy wie, albo niech sobie dopowie.

Co możemy z tym zrobić?

O tym w następnym wpisie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *