Pora na bardziej naukowe wyjaśnienie reguł jakimi rządzi się nasze ciało, produkując objawy zwane przez dzisiejszą medycynę szkolną „ chorobowymi”. Często używam tego słowa w cudzysłowie, gdyż Medycyna Germańska i jej twórca dr Hamer już prawie 40 lat temu UDOWODNIŁ , iż pojawiające się u nas zmiany pod postacią chorób, są tak naprawdę fazą naprawczą, zdrowieniem organizmu, który musi jakiś czas potrwać, by wrócić do pełni sił z konkretnymi objawami, które medycyna szkolna zwie chorobami.
Udowodnienie jakiejś tezy, która jeszcze w każdym przypadku jest powtarzalna, to już jest nauka, nauka empiryczna a nie hipoteza, czyli założenie oparte na prawdopodobieństwie wymagające sprawdzenia. W germańskiej nic nie potrzeba sprawdzać, trzeba ją zastosować, poprzez nauczenie się Praw, które rządzą każdym osobnikiem bez wyjątku.
Dziś trzymając się modnego ostatnio tematu koronawirusa, który jest niczym innym, jak wymyślonym szerzeniem strachu grypy, dokładniej przyjrzymy się, co nasze ciało robi, aby zareagować tymi objawami. Na marginesie to powiem, że coś im ta pandemia nie bardzo się udaje, to nawet nie jest mała epidemia, wcześniejszy SARS był 54 razy bardziej śmiertelny, dla matematyków 5400%. I nie spacyfikowali nas wtedy jak szczury w domach, wniosek? Ludzie są już masowo poddani hipnozie manipulacji i strachu i co gorsze, to działa. Bardzo łatwo będzie teraz wymyślić szczepionki obowiązkowe z różnymi rodzajami świństw o których pewnie nie mamy teraz pojęcia.
Ok, teraz po co chorujemy? Każda naturalna zmiana ( choroba ) przebiega zgodnie z ontogenetycznym systemem listków zarodkowych: endodermy, mezodermy i ektodermy.
Endoderma zarządza funkcjami przyswajania, wchłaniania, wydalania, oddychania, funkcjami niezbędnymi do życia i przykłady organów sterowanych przez nią to min: płuca, żołądek, wątroba, jelita, nerki, trzustka. W fazie aktywnej konfliktu, następuje w nich przyrost zwartego guza. W fazie regeneracji rozkład za pomocą własnych mikrobów.
Mezoderma zarządza dwiema częściami mózgu. Organy sterowane poprzez móżdżek, to skóra właściwa, otrzewna, opłucna, osierdzie. Tu również w celu dopasowania się do sytuacji konfliktowej, następuje przyrost, namnażanie komórek, a w fazie końcowej, guz jest rozkładany przez proces zapalny.
Mezoderma istoty białej, steruje całym aparatem ruchu, w skład którego wchodzą min. koście, mięśnie, chrząstki, ścięgna, węzły chłonne, naczynia krwionośne. W fazie aktywnej konfliktu następuje ubytek, tkanki, jej atrofia, po czym po rozwiązaniu konfliktu, następuje ich odbudowa, czyli namnażanie tkanek poprzez bakterie – swoje własne.
Ektoderma zarządza subtelnymi procesami sterowanymi przez korę mózgową i w fazie aktywnej następuje osłabienie funkcji, zanik, owrzodzenie tkanek, podobnie jak w istocie białej. Następnie poprzez stan zapalny, tkanki są odbudowane i doprowadzone do normalnego funkcjonowania. Ta ektodermalna tkanka zarządza bardziej wyrafinowanymi reakcjami biologicznymi, dotyczące, strachu, oddzielenia, odgrodzenia, separacji. Stąd biorą się nasze emocje, uczucia, konflikty płci, choroby psychiczne, zmiana funkcji.
Objawy grypowe dotykające gardła, nosa, krtani, oskrzeli, tyczą się właśnie nabłonka płaskiego którym są one wyścielone i pochodzą z ektodermy. Nabłonek płaski jest identyczny w swojej budowie, niezależnie gdzie się znajduje, czyli identycznie zachowuje się w poszczególnych fazach konfliktu. Znaczenie ma tylko treść konfliktu i intensywność jego, czyli czas trwania. Jeżeli przeżyjemy konflikt biologiczny spełniający odpowiednie, konkretne kryteria, to w naszym mózgu następuje rozłączenie synaptyczne, a w organie czy narządzie zarządzany przez ten konkretny przekaźnik, nastąpi zmiana w postaci atrofii, czyli ubytku tkanek. Czy to dotyczy przeziębienia, czy zapalenia oskrzeli, nie ma znaczenia, co kogo dopadnie, zależy od subiektywnego odczucia na daną sytuację stresową.
Więc na skutek następujących konfliktów, takich jak: strach o życie, o dobytek ( zdrowie własne również ) coś mi tu śmierdzi, obawa o swój rewir, strach o własność ( dom, lub kogoś bliskiego ) ognisko domowe, pracę, dochodzi do ubytku, owrzodzenia nabłonka płaskiego tych narządów w fazie aktywnej ( CA ), nic nie czujemy, nie ma żadnych objawów, nic nie boli, tylko możemy przeżywać negatywnie daną sytuację. Taki stan może trwać dzień, tydzień, lub miesiące i im dłużej trwa, tym gorzej dla nas. Po rozwiązaniu konfliktu objawy zdrowienia będą cięższe i trudniejsze do zniesienia.
Każdy konflikt kiedyś się kończy i na skutek jego rozwiązania, a może to być pozytywna informacja medialna, dobre wieści z pracy o braku zwolnień, itp. w naszym organizmie zaczyna się regeneracja ( konfliktoliza ) Mówiąc bardziej obrazowo, zaczynają się pojawiać objawy chorobowe.
Więc dotyka nas ból głowy, katar, kaszel, osłabienie, wysoka temperatura. Dlaczego tak się dzieje? Organizm odbudowuje tkanki które uległy atrofii i owrzodzeniu ( ubytek ). Przy obecności wirusów ( ale naszych własnych, nie przyjętych z zewnątrz ) i w obecności wysokiej temperatury, nasze ciało próbuje dojść do stanu równowagi. My nie znając procesów biologicznych, uważamy że dopadła nas choroba i że trzeba z nią za wszelka cenę walczyć, z pomocą wszelkich dostępnych metod. A tak wcale nie jest. Czas trwania okresu regeneracji, będzie podobny do okresu fazy stresowej.
Jeżeli np. zwietrzyliśmy podstęp i trwało to 3-4 dni, po czym uderzył nas konflikt rewirowy w którym trwaliśmy tydzień i w międzyczasie podali w mediach, że dużo ludzi umiera na grypę, i przestraszyliśmy się ta informacją i boimy się o życie, to wpadamy w kolejne konflikty. Jeżeli uda nam się je rozwiązać, wejdziemy w fazę po rozwiązaniu konfliktu, gdzie zamiast kataru, przejdziemy zapalenie oskrzeli , zapalenie krtani i mamy grypę gotową.
Ta cała pandemia, to spotęgowany strach, gdzie dany konflikt przechodzimy z dużo większą intensywnością, a często włączają się pęcherzyki płucne i cewki zbiorcze nerek, gdzie jesteśmy już w poważnych tarapatach. W związku z tym, że germańska postrzega człowieka całościowo na trzech poziomach, odczuciach, narządach i mózgu, to w nim również zachodzą zmiany w fazie zdrowotnej, guz w obecności dużej ilości wody, osiąga maksymalny obrzęk, a wysoka temperatura powoduje wyparcie go z mózgu, by dojść do pełni zdrowia.
Więc dużo łatwiej jest przechodzić zmiany, znając ich etiologię i to czego możemy się spodziewać, niż po omacku błądzić że jakoś to będzie, może lekarz, ksiądz, sąsiad nam pomoże. Należy wziąć sprawy w swoje ręce, nie bawiąc się w rosyjską ruletkę- przeżyję czy nie, bo natura nigdy nie działa wbrew nas, każdy konflikt służy, by pomóc nam wyjść z kryzysu, dopasować się do sytuacji która przytłacza nasza duszę, targa naszymi emocjami, coś co jest dla nas do nie zaakceptowania.
Serwus.
Dziękuję za ciekawe artykuły. Germańska jest dla mnie dość nowa, ale skleja mi się z tym, czego w życiu doswiadczam.
Jeszcze nie wiem, czy wszystko dobrze rozumiem, więc spytam: co masz na myśli pisząc „Należy wziąć sprawy w swoje ręce, nie bawiąc się w rosyjską ruletkę…”? Z tego jak ja to zrozumiałem wynika, że jeśli już w konflikt weszliśmy, to nawet jeśli z niego wyjdziemy, czeka nas „choroba” i nie wiele już możemy zrobić. Ale czy w trakcie rozpoczęcia fazy naprawczej czyli tzw. dziś choroby, jest coś, co możemy zrobić?
Z góry dzięki za odpowiedź
Zobaczyłem komentarz pod artykułem i chyba odpowiedziałem- ew. wkleję jeszcze raz,
Witaj Krzyś,
cieszę się że medycyna germańska jest zbieżna z poglądami czy odczuciami.
Wziąć sprawę w swoje ręce oznacza, że jak jesteśmy świadomi praw natury, które rządzą każdym osobnikiem
i wiemy jak działają tak zwane choroby, to nie żyjemy jak większość czekając na wyrok i diagnozę typu rak. Wiemy, że to są specjalne programy natury, które mają nas wspomóc w sytuacji stresowej, a nie nas zabić. Oczywiście każdy przechodzi sytuacje „chorobowe ” ja też, ale wiem jak to działa i czego się mogę spodziewać, Co możemy zrobić? przede wszystkim nie stresujemy się jak zwykły człowiek, więc masa konfliktowa jest parokrotnie mniejsza, więc i zdrowienie -tak zwana choroba też.
Jak już jest regeneracja, to nic nie możemy zrobić, będzie trwać tyle co nasz konflikt., więc cała sztuka to nie przyjmować ich na klatę przez długi czas.